Historia

Łączymy tradycję i nowoczesność. Nadaliśmy nowy wymiar ubezpieczeniom wzajemnym, których nowożytna historia sięga w Polsce ponad 200 lat. Powołując w 2015 roku TUW PZUW, z sukcesem reaktywowaliśmy zniszczoną w okresie komunizmu wzajemność w ubezpieczeniach.

Jesteśmy kontynuatorem towarzystw ubezpieczeniowych, które zaczęły powstawać na ziemiach polskich w XIX wieku. Miały patriotyczny charakter. Dawały wsparcie polskim rzemieślnikom, rolnikom i przedsiębiorcom, stanowiącym o sile polskości w gospodarce.


Gmach centrali PZUW w Warszawie, lata 30. XX wieku

Pod opieką św. Floriana

Pierwsze na ziemiach polskich publiczne towarzystwo ubezpieczeniowe powstało w 1803 roku w zaborze pruskim – Towarzystwo Ogniowe dla Miast w Prusach Południowych powołał król pruski Fryderyk Wilhelm III. Pierwsze prawdziwie polskie towarzystwo ubezpieczeniowe narodziło się w zaborze austriackim – w Krakowie.

Jego powołanie poprzedziły dramatyczne wydarzenia. W 1850 roku wybuchł największy pożar w dziejach Krakowa. Pastwą płomieni padł pałac biskupów, cztery kościoły, domy, pałace, a nawet kamienice przy Rynku Głównym. Sześć lat później podobna katastrofa dotknęła Mielec.

To przełamało opór zaborców. W 1860 roku Austriacy zgodzili się na powołanie polskiego Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń od Ognia „Florian”.
 

Polisa od śmierci w pojedynku

Potocznie nazywano je „Florianką”. Święty figurował w herbie towarzystwa, a do elewacji budynków, których właściciele wykupili polisę, przytwierdzano metalowe tabliczki opatrzone jego wizerunkiem. Florian, zanim pojawił się na sztandarach polskich strażaków, był więc patronem ubezpieczycieli.

„Florianka” rozszerzała działalność. Powstał osobny dział gradowy, w ofercie pojawiły się ubezpieczenia na życie, od kradzieży, samobójstwa lub śmierci w pojedynku. Towarzystwo weszło także na rynek kredytowy, udzielając pożyczek polskim rzemieślnikom, kupcom i chłopom, pragnącym rozpocząć działalność gospodarczą. Zarząd uważał, że od zysków ważniejsze są patriotyczne cele – społeczne i gospodarcze.

Gdy kres działalności towarzystwa położyła pierwsza wojna światowa, szczyciło się ono 600 tysiącami zawartych umów ubezpieczeń – liczbą jak na tamte czasy imponującą.
 

Pożyczka na studnię

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Sejm powołał Polską Dyrekcję Ubezpieczeń Wzajemnych, przekształconą później w Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Ubezpieczenia wzajemne obejmowały w okresie międzywojennym prawie dwie trzecie rynku. PZUW przykładał wielką wagę do prewencji. Wspomagał finansowo straże pożarne, udzielał pożyczek na budowę studni i wodociągów.

Ostatnim dyrektorem PZUW był Bronisław Ziemięcki, człowiek z piękną patriotyczną kartą. Za młodu narażał życie dla ojczyzny w Polskiej Organizacji Wojskowej, potem był ministrem pracy i opieki społecznej w pierwszym rządzie II RP, posłem i prezydentem Łodzi. Podczas okupacji działał w Delegaturze Rządu na Kraj. Aresztowany przez Niemców, został rozstrzelany w ruinach warszawskiego getta w lutym 1944 roku.
 

Poza cyframi człowiek

Kiedy Bronisław  Ziemięcki został dyrektorem PZUW, zwrócił się do pracowników: „Liczę całkowicie na to, że nasze wspólne podejście do spraw, którymi Zakład się zajmuje, będzie nie suche i tylko służbowe, ale że będzie to spełnienie pracy społecznej PZUW, że poza przepisami i cyframi będzie widoczny człowiek, któremu Zakład służy jako instytucja społeczna”.

Tym przesłaniem kierujemy się do dzisiaj.

Zamknij
Ta strona wykorzystuje pliki cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.